poniedziałek, 4 listopada 2013

7.Bedroom Hymns

Florence+The Machine - Bedroom Hymns
"This is his body, this is his love.Such selfish prayers and I can't enough, oh. I'm not here looking for absolution.Because I've found myself an old solution."


W pokoju panował półmrok . Właściwie światło rzucała tylko niewielka lampka nocna stojąca na jednej z szafek obok łóżka. Kolejne ciche mruknięcie zadowolenia wyrwało
ją z zamyślenia. Jej palce zsunęły się niżej na jego bark delikatnie muskając palcami obite miejsce. Geniusz leżał nosem w poduszce , ręce miał opuszczone luźno wzdłuż
ciała. Siedziała na dolnej części jego pleców i ostrożnie je masowała starając się nie drażnić rany którą miał na boku.
-Cholera , Potts ilu jeszcze rzeczy o Tobie nie wiem ?- Zapytał odwracając się tak by ujrzeć chociaż kawałek jej twarzy.
Zaśmiała się ani na chwilę nie przerywając swojego zajęcia . Włożyła opadający kosmyk wilgotnych jeszcze po kąpieli włosów za ucho i zerknęła na niego.
-Myślę ,że jest ich jeszcze całkiem sporo panie Stark.- odpowiedziała zjeżdżając palcami po linii jego kręgosłupa aż do materiału bokserek .Tony z powrotem
oparł policzek o poduszkę przymykając oczy. Uśmiechnęła się kreśląc na jego plecach tylko sobie znane wzory. Jej uwagę przykuła charakterystyczna blizna poniżej jego łopatki. Co prawda całe plecy bruneta były usiane drobnymi skaleczeniami i pozostałościami po nich ale ta wypukłość odróżniała się od nich.
Zjechała po niej palcem wskazującym, oczy Tony'ego natychmiast się otworzyły.
-To z Afganistanu prawda ? -Spytała cicho i spojrzała na niego wyczekująco . Mężczyzna kiwną głową z powrotem zamykając swoje duże,czekoladowe tęczówki które jakby nagle pociemniały. Przytuliła się mocno do jego pleców całując to miejsce. Usłyszała ciche westchnienie i po chwili wylądowała na jego torsie. Poczuła jego dłoń na swoich plecach i zadrżała pod wpływem tego dotyku.
-Nie chcesz o tym mówić?- Spojrzała na niego pytająco i posłała mu delikatny uśmiech.
-Nie.Chcę być z Tobą.
Widziała jak wzrokiem bada jej usta,zadziornie się uśmiechnęła,odpowiedział jej tym samym,dłonią przesunął po jej szyi, po czym wsunął palce we włosy lekko drażniąc skórę.
Westchnęła wdychając jego zapach.Zbliżył usta do jej twarzy i pocałował czubek nosa. Zaśmiała się, mocno do niego przylegając swoim drobnym ciałem.Dłonią zjechała po jego torsie.Przez chwilę patrzył na jej smukłe palce , w końcu zatrzymał jej dłoń i uniósł do swoich ust całując każdy z osobna . Za każdym razem gdy składał nowy pocałunek zamykała oczy rozkoszując się jego dotykiem . Puścił jej dłoń i zajął się szyją i uchem . Badał językiem i ustami fakturę jej skóry pieszcząc każde miejsce . Obcałował linię szczęki i jednym ruchem znalazł się na niej.Przygryzła wargę i przyciągnęła go za kark do siebie.Dlaczego tak bardzo kochała smak jego gorących ust? Niespiesznie scałowywał jej wargi, ręką przesuwając od karku po ramionach, łopatkach, plecach aż po pośladki, pod które w końcu wsuną obie dłonie.Na chwilę oderwała się od niego.
-Tony pamiętasz o jutrzejszym spotkaniu?
Spytała dość poważnie bo sama przed chwilą sobie o nim przypomniała.
-Potts litości..
Wymruczał prosto do jej ucha nakrywając ją z powrotem swoim ciałem.(...)Pierwszy raz zamiast irytującego dźwięku budzika usłyszała senne mamrotanie Tony'ego.Otworzyła oczy i zaśmiała się widząc zaspaną minę geniusza.
-Jak się spało panie Stark?-Spytała opierając głowę na swojej dłoni i przyglądając się mężczyźnie.
-Jakoś się nie wyspałem panno Potts,ale bez wątpienia to była najlepsza noc w moim życiu.-Odpowiedział układając się z powrotem na poduszce obok niej.
-Och..jakoś zrekompensuję Ci ten brak snu.
Nachyliła się nad jego głową i złożyła na jego ustach, delikatny pocałunek. Tony wydał z siebie cichy pomruk zadowolenia i już miał coś powiedzieć gdy przerwał im komunikat JARVIS'a.
/Sir,mam wiadomość od dyrektora Fury'ego.Chodzi o Avengers. Musi się pan stawić bezzwłocznie w siedzibie SHIELD./
Spojrzała na niego i pokiwała twierdząco głową okrywając się nieco kołdrą.
-Powinieneś iść to musi być naprawdę pilne gdyby mieli czas wysłali by tu kogoś. Tylko błagam Cię uważaj na siebie.
Zanim skończyła zdanie Tony był już w połowie ubrany.
-Ten gość to dla mnie wielka łysa enigma,uważa,że będę przybiegał na każde zawołanie jak nierasowe szczenię? Po za tym Pep mogłabyś rzucić na 'do widzenia' coś bardziej optymistycznego,nie wiem na przykład "bierz ich tygrysie".
Zaśmiała się obserwując jak wkłada koszulkę z logiem zespołu AC/DC i przeczesała palcami swoje długie włosy.
-Wróć do mnie cały to omówimy temat tygrysów dogłębniej.
Uśmiechnęła się zadziornie i ułożyła na łóżku czując przypływ nieuzasadnionego lenistwa.Może łóżko Tony'ego działa tak na wszystkich?
-Pół godziny malutka i jestem! JARVIS odpal mi Mark 9.
Cmoknął ją w czoło,patrzyła jak wychodzi i nie wiadomo dlaczego nagle przeszły ją nieprzyjemne dreszcze.
-Po prostu wróć.- Szepnęła.

_________________________________________________________________________________
Ostatnio nie mam w ogóle weny więc przepraszam za to,że prawie mnie tu nie ma. :/ 

środa, 22 maja 2013

6.It's not your fault .

Witam . Miałam porzucić na dobre pisanie tego bloga , jednak jakaś cząstka weny powróciła i postanowiłam znowu spróbować . :) Bardzo dziękuję wszystkim którzy we mnie wierzyli . Wielkie podziękowania należą się Florence która swoimi komentarzami naprawdę podbudowała moją wiarę w siebie . Dziękuję kochana ♥ . Jeśli nie skomentowałam komuś notek proszę o przypomnienie mi o tym w komentarzach .
***


""She was built with a brain and some swagger.A little scream, little cry,little laughter.She's a ten, I'm a joke in my own mind.But she still loves to dance with my punch lines.
Baby, when I'm yellin' at you, It's not your fault,Baby cuz I'm crazy for you, It's not your fault.Maybe I'm a little confused, It's not your fault."

Tony.

Tony Stark nie cierpiał mieć dziwnych przeczuć . I chociaż to zdarzyło mu się dopiero raz już wiedział ,że to okropnie wkurwiające. 
Siedział w starym Camaro z jeszcze nie odkręconą butelką szkockiej i rozmyślał. Od czasu do czasu próbował przekonać sam siebie ,że dobrze zrobił dając za wygraną.
Jednak ciągle czuł ,że coś jest nie tak .Pstryknięciem palców wyłączył dobiegającą z głośników muzykę i ściągnął brwi. Po chwili namysłu odstawił butelkę.
Otworzył drzwi i wysiadł . Cała podłoga była malowniczo usłana kartkami ze szkicami nowych zbroi . Przeszedł po nich nie zawracając sobie głowy
i rozwalił się przed komputerem .
-Jarvis połącz mnie z Potts.
/Tak jest sir , łączę ... obecnie Panna Potts znajduje się po za zasięgiem./
-Co ? Nie możliwe w końcu cholerny Waszyngton to nie jakieś zadupie , spróbuj znowu.
/Sytuacja bez zmian proszę pana/
-Namierz nadajnik w jej telefonie .
/Niestety brak sygnału sir./
-Kurwa , wiedziałem ! Wiedziałem ,że coś jest nie tak ! Spróbuj jeszcze z nadajnikiem w jej zegarku ..po za tym odpal mi Mark IX 
/Tak jest panie Stark/
-I zanotuj ,że mam opieprzyć Potts !
/Czy to była luźna sugestia sir ?/
-Nie.
To nie mógł być dobry znak kto jak kto kurde ale Pepper nie mogła być po za zasięgiem . Wstał i ruszył do pancerza który Jarvis zdążył już autoryzować.Stanął w wyznaczonym
miejscu po chwili na  jego ciele zaczęły się pojawiać płytki zbroi .
/Odbieram słaby sygnał, ustalam dokładne położenie ../
Cholera , jednak dobrze wymyślił ,żeby dać Potts zegarek z nadajnikiem , ma się to coś . Zanim pojawiły się dokładniejsze dane był już w powietrzu. Nie zwracając większej
uwagi na gadanie Jarvis'a leciał tak szybko jak tylko mógł . Do tej jedynej osoby bez której jego życie przypominało totalny kanał. Dopiero teraz zaczął
sobie uświadamiać ,że w cale nie zrobił lepiej odpychając ją od siebie . Tony Stark nie potrafił być w związku. A już szczególnie z Pepper. Przyczyna była prosta gdy tylko w jego życiu pojawiało się słowo 'związek' wszystko rozpadało się jak domek z kart. 
/Sir , pułkownik James Rhodes na linii /
-Połącz . Co jest Rhodey ? Bo tak jakby nie mam teraz czasu .
-Znowu urządzasz sobie wypady w stroju Iron Man'a ? Mógłbyś w końcu zrozumieć ,że istnieje coś takiego jak przestrzeń powietrzna i..-Westchnął ciężko i przerwał zanim czarnoskóry skończył zdanie.
-Chodzi o Pepper , nie odbiera telefonu , Jarvis ledwo namierzył sygnał z jej zegarka , stary mówię Ci coś jest nie tak.
-Nie rób nic , beze mnie wkładam War Machine i zaraz do Ciebie dołączę! .
-Za późno , właśnie mam zamiar lądować , bez odbioru.-Powiedział analizując miejsce nad którym właśnie się znalazł.Cholera wisiał nad największym wieżowcem w samym centrum
Waszyngtonu . Co jest ? Czy to nie ten scenariusz gdzie zły pan wywozi piękną damę w opresji do jakiegoś zadupia ? Jego myśli nieco zastygły i poczuł jak wewnętrzny
niepokój rozlewa sie po całym ciele. Nagle coś wyrwało go z tych rozmyślań . Zobaczył mężczyznę stojącego w garniturze na samym środku dachu . Niewątpliwie obaj mierzyli
się wzrokiem . Nagle tamten machnął mu ręką wyraźnie chciał żeby wylądował tuż obok niego . W tej chwili nie myślał . Dwie sekundy później stał już na przeciwko mężczyzny.
-Miło w końcu poznać Pana osobiście Panie Stark . Zapewne zastanawia się pan kim jestem i co tu robimy ?
No proszę , ten facet mógłby go posądzić o wszystko ale nie o przewidywalność . Zmarszczył lekko swoje ciemne brwi i zdjął kask. 
-Nie . Zastanawiałem się raczej gdzie jest najbliższy McDonald's i przy okazji co do cholery zrobiłeś Potts .- Stwierdził rzucając swojemu rozmówcy lodowate spojrzenie na
co tamten zareagował krótkim śmiechem .
-Ach tak , słynna Panna Potts jest ważniejsza niż cokolwiek . Spokojnie nic jej nie zrobiłem . Jeszcze... I dobrze ,że zamontowałeś nadajnik w jej zegarku. Łatwiej
było Cię ściągnąć .
Teraz sukinkot ma przesrane . Zacisnął swoje dłonie w pięści a usta w wąską kreskę . Wyglądało na to ,że tamten nie skończył więc nie odpowiedział i czekał
na koniec jego wywodu.
-...to naprawdę urocza kobieta i chyba nam obu było by dość ..niezręcznie gdyby coś się jej stało prawda ? w dodatku ,że chodzi mi o Ciebie . A więc zacznijmy od
początku . Nazywam się Rocker i osobiście nic do Ciebie nie mam. Za to ogromnie przeszkadzasz mojemu chlebodawcy , nie jest tak miłosierny jak ja i wydał rozkaz
,żeby Cię za wszelką cenę zlikwidować . To miasto jest po prostu za małe dla dwóch geniuszy..ale o tym innym razem. Otóż ja przekonałem mego mistrza ,żeby dać Ci wybór.
A życie Panny Potts ma przeważyć szalę zwycięstwa na moją stronę . Dostaliście ostatnio od nas mały upominek ? Mała bombka o niewielkiej sile rażenia . Jak widać nie skuteczna.
Wróćmy do sedna. Moje warunki są proste . Ty całkowicie przechodzisz na naszą stronę a my dajemy Ci jako taki spokój i zbieramy owoce Twojej pracy.
-Na stronę ? Jaką?-Zapytał zakładając ręce na piersiach . Czuł jak tłumiona złość zaczyna władać jego ciałem . Tak bardzo chciał znokautować tego gościa ,że czuł palące go
mięśnie .
-Ech. Za szybko chcesz wszystko wiedzieć. Po prostu postawię sprawę jasno . Zawsze są "Ci" dobrzy jak ty ale i "Ci" źli my raczej wolimy być tymi drugimi . Już wiesz dla kogo masz 
pracować ?
Dokładnie obejrzał swojego rozmówcę i po dłuższej chwili milczenia przerwanej tylko ich oddechami powiedział.
-Powiedziałeś dość dużo . Ja za to odwdzięczę się jednym zdaniem ,za to szczerym i dobitnym . Wal się.
Mężczyzna zareagował na to głośnym parsknięciem śmiechu . Spojrzał w jego stronę i zaklaskał wciąż się śmiejąc . Szybko poprawił swój krawat i przejechał palcami po włosach.
-Wiedziałem ,że odmówisz. Chyba będzie padać nie sądzisz ?
Wystawił dłonie w taki sposób jakby oczekiwał na deszcz i spojrzał w bezchmurne niebo . Po chwili wskazał na tyły dachu . Pierwsze co zobaczył to rozwiane rude kosmyki
włosów na samej jego krawędzi . Tak to była Pepper, stała na samej krawędzi dachu trzymana tylko za nadgarstek przez jakiegoś goryla . Łzy same ciekły jej po policzkach.
W równym odstępie po przeciwnej stronę dachu stała mała blond dziewczyna którą tak samo jak Pepp trzymał jakiś przesadnie umięśniony facet. Mocno zaciskała oczy i 
starała się nie patrzeć w dół a gdy już to przez przypadek robiła z jej ust wyrywał się cichy , bolesny szloch. Ruszył w jego stronę .
-Ty...-Wycisnął przez zęby i uniósł dłoń z repulsorem . Wymierzoną prosto w twarz tamtego.
Mężczyzna zaśmiał się krótko i przejechał palcami po włosach .
-Teraz pora na Ciebie Tony , wybieraj. 
Jego wzrok mimowolnie skierował się w stronę Pepper , widział jak bardzo się boi i poczuł tak cholernie mocny uścisk w sercu jak nigdy dotąd. Pierwszy raz w swoi życiu
nie miał planu . Opuścił wykierowaną w mężczyznę dłoń i odszedł w tył.
-Kochasz ją Stark co ?- W jego głosie rozbrzmiewało samozadowolenie i władczość . Więc naprawdę jesteś skurwielem skoro nie obchodzi Cię życie tej małej .
Pierwszy raz słynny geniusz nie miał zielonego pojęcia co zrobić. Gdy wybierze , na pewno któraś z nich umrze .Niewinne dziecko czy kobieta jego życia ?
-Jarvis . Jakie są szanse ,że zdążę złapać obie ? - zapytał cicho w nadziei ,że chociaż komputer podsunie mu jakieś rozwiązanie.
/Niestety sir, ale szanse wynoszą 10 %/
Zaklął w myślach i jedyne co przyszło mu do głowy to gra na czas.
-Zgadzam się . Tylko wypuść obie . - Powiedział metalicznym głosem Iron Man'a patrząc w kierunku mężczyzny który cicho się zaśmiał .
-wiedziałem Stark ,że to nastąpi . A teraz pozwól ,że Ci pomogę w wytrwaniu w Twojej decyzji , swoją drogą co za fatalny dobór słów...
Spojrzał na niego a później na facetów trzymających rudowłosą i małą . 
-Słyszeliście !! - krzykną- Pan Tony Stark życzy sobie ,żeby wypuścić obie panie więc do dzieła !!
Zanim zdążył otworzyć usta usłyszał pisk dziewczynki i krzyk Pepper , poderwał się do lotu z cholernym mętlikiem w głowie .
/Sir melduję ,że pułkownik Rhodes właśnie przybył /
-Rhodney ! Łap Potts ! 
Krzyknął gdy tylko zobaczył War Machine i ruszył za spadającą dziewczynką.Nagle poczuł przeszywający ból w okolicy nerki.
Oberwał czymś od goryli stojących na dachu. To nie był zwykły pocisk. Nic tak szybko nie przerwało by jego pancerza.W dodatku część
zbroi w miejscu postrzału zagięła się w niefortunny sposób wbijając się w jego ciało.Odwrócił się w locie i wystrzelił do nich
z działek samonaprowadzających które szybko załatwiły sprawę. Po chwili trzymał w ramionach dziewczynę bezpiecznie odstawiając ją na ziemię .
-Już jest okej , a teraz biegnij szybko do domu . I pamiętaj żeby zmówić paciorek za Iron Man'a ! - Powiedział oddychając z ulgą . Dziecko pokiwało głową obejmując jego szyję i po chwili zniknęło z punktu widzenia.
-Jak tam Stary ? -Zapytał łącząc się z James'em i pierwsze co usłyszał to głośne krzyki Pepper . Zaśmiał się i poczuł jak ogromny ciężar spada z jego serca .Ból
który odczuwał był teraz mało ważny.
-Jak nie zginę atakowany przez wściekłego rudzielca będzie dobrze.- Zaśmiał się Rhodes .
-Zabierz ją w jakieś bezpieczne miejsce , mam sprawę do załatwienia . 
wystrzelił w powietrze i w ciągu sekundy znów był na dachu , jednak po facecie w garniturze nie było ani śladu . Nic nie dało też przeszukanie budynku.
Jakby się rozpłyną . Po chwili dołączył do Jamesa i Pepper. 
-Wszystko w porządku ? 
Zdjął kask i pochylił się nad nią w myślach dziękując ,że nic jej się nie stało .
-Czy kiedykolwiek , odkąd Cię poznałam było w porządku ? Jak mogłeś mnie zostawić na pastwę losu ! 
Krzyknęła z wyrzutem na co zareagował głośnym śmiechem bo cholernie lubił patrzeć jak słodko marszczy nosek gdy jest zdenerwowana .
-Nie zostawiłem Cię na pastwę losu! Gdybym nie wiedział ,że Rhodney może Cię złapać bez zastanowienia ruszył bym w Twoją stronę!
Odpowiedział jej w takim samym tonie. Zmarszczyła brwi i spojrzała na niego z jeszcze większym wyrzutem.
-Ty idioto ! Ryzykował byś życie dziecka ? Jesteś nienormalny . 
James który przez dłuższą chwilę przysłuchiwał się kłótni , delikatnie ewakuował się z pola bitwy i pędził czym prędzej z powrotem w stronę Nowego Yorku.
-Ty też jesteś nienormalna ! Ostrzegałem Cię , wiedziałem ,że to się tak skończy ale nie mogłaś mnie posłuchać ! 
Powiedział coraz bardziej się do niej zbliżając , cała ta sytuacja bardziej go bawiła niż rozzłościła . Spojrzała na niego a jej cudne niebieskie oczy błyszczały teraz ciskając błyskawice .
-Lepiej przypomnij sobie ile razy ty mnie nie posłuchałeś ? Miliony ! wiesz dlaczego ? Bo jesteś samolubnym , wrednym ignorantem !
Teraz on zmarszczył brwi i spojrzał na nią .
-A ty jesteś upartą , kłótliwą pracoholiczką ! 
Poczuł ,że napięcie między nimi jest coraz bardziej namacalne . w końcu nie wytrzymał i przyciągną ją do siebie zachłannie wpijając w jej bladoróżowe usta.
Objęła jego kark wplatając palce we włosy i mocno przyciągnęła go do siebie .
-Jesteś niemożliwy Stark
Powiedziała na chwilę odrywając się od jego spragnionych ust.
-I całe szczęście bo inaczej nic by z tego nie wyszło .
Odpowiedział mocno ją do siebie przyciągając . Zaśmiała się i spojrzała mu w oczy .
-Wracajmy już do Nowego Yorku ...
Poprosiła . Uniósł wysoko brwi i spojrzał na nią . 
-Panna Potts chce sobie odpuścić zebranie rady ?
Zapytał ze śmiechem wstając i wkładając kask .
-Biorę dwa dni wolnego . Chyba należy mi się po 10 latach bez urlopu ?
W jej głosie znowu rozpoznał ten zadziorny ton . Złapał ją na ręce i po chwili uniósł się do góry.
-Zafunduję pani niezapomniany przelot liniami Iron Man . Trochę potrzęsie ale za 8 minut będziemy w domu .Trzymaj mnie mocno.- Dodał chwytając ją w swoje ramiona
i kilka minut później bezpiecznie postawił ją na dachu domu na klifie . wtedy o swoim istnieniu dała znać rana . Poczuł rozrywający ból w boku natychmiast chwycił dłonią odzianą w rękawice za to miejsce zobaczył krew. Jej ilość świadczyła o tym ,że to nie tylko drobne draśnięcie . 
-Tony ! Jesteś ranny !
Krzyknęła Pepper  natychmiast rzucając się w jego stronę .
-To raczej nic poważnego.- Już po samej minie kobiety stwierdził ,że żałuje tych słów i miał ochotę zacząć bić się w pierś.
-Zdejmij zbroję . Trzeba to opatrzyć.
Wygiął brew w łuk i porozumiewawczo kiwną głową idąc w stronę robota który miał mu pomóc .
-Dobra Jarvis ściągaj ze mnie ten złom. Tylko delikatnie !
Pogroził palcem maszynie która wydała z siebie dziwny metaliczny odgłos . Jakby .. zawód ?
-Pójdę na dół i znajdę jakieś bandaże . 
Powiedziała kierując się w stronę schodów . Uśmiechnął się i sięgnął po butelkę whisky.
-Nawet nie próbuj wlewać w siebie to świństwo ! - Zanim się obejrzał butelka wraz z Pepper zniknęła na schodach.
-I bądź tu kurde w związku . - Teatralnie przewrócił oczami . Gdy mechaniczne ramiona robota zdejmowały płyty zbroi z jego ud , ramion i nóg jeszcze tak bardzo nie cierpiał ale gdy urządzenie zabrało się za pozostałe warstwy na brzuchu musiał się mocno spiąć ,żeby nie zawyć z bólu . Razem z częścią egzoszkieletu na plecach oderwał się kawałek koszulki i skóry .
/Najmocniej przepraszam sir, jednak uszkodzenie było zbyt duże by można było usunąć zbroję delikatniej/
-Chrzanić. Te głupek ! Dawaj lód . Tylko migiem !
Westchnął ciężko przykładając dłoń do czoła gdy Dummy przestraszony nagłym wezwaniem nie wyrobił na zakręcie i zrzucił wszystko ze stołu . 
-Posprzątasz to jak wrócisz !
Krzyknął przyciskając dłoń do boku . Między palcami czuł krew i jedyne czego teraz potrzebował to prysznic oraz bliskość ukochanej osoby. A może by to tak połączyć ?
Niee dziś stanowczo nie miał na to siły .



________________________________________________________________________________
Tak wiem , są błędy ale wkrótce to poprawię ;)


sobota, 4 maja 2013

Witam znowu.

Damien Rice 9 Crimes
It's a small crime , and I've got no excuse .

Właściwie to chciałam się pożegnać . Przypuszczalnie nie wrócę już do pisania tego bloga , myślałam ,że przez tak długi czas powróci moja wena ale chyba się przeliczyłam . Bardzo chciałam przeprosić tych którzy informowali mnie o nowych notkach , postaram się wszystkie nadrobić i skomentować . Chcę też przeprosić tych którzy liczyli na więcej . Niestety ta chwila słabości trwa stanowczo za długo  , obawiam się ,że nie napiszę już niczego logicznego . Jeszcze raz przepraszam .




















Roxanne .

wtorek, 19 marca 2013

Informacja .

Nirvana - All Apologies

Wybaczcie ,że dopiero teraz piszę ale kompletnie nie mam czasu ,żeby dodać nowy rozdział :/ Dziękuję za wszystkie opinie  , uwielbiam was <3 Informujcie mnie w komentarzach o nowych rozdziałach a na pewno was odwiedzę . Co do mojego bloga to na razie muszę ogarnąć wszystkie sprawy i na pewno coś dodam . Mam nadzieję ,że wy też nie przestaniecie mnie odwiedzać ;> Pozdrawiam , :*





Na osłodę link do najnowszego  zwiastuna Iron Man'a 3 dla tych którzy nie widzieli ;) Iron Man III

poniedziałek, 25 lutego 2013

5.On my shoulders.


The do- On my shoulders.
"When you know that my heart is in a pretty disorder.And you should know that in my heart you fill every corner.
And someday you'll see that all I want is to please.Next time I'll try it another way.

Pepper
Virginia Potts wcale nie była idealna. Jak każdy człowiek posiadała wady i zalety. Owszem, potrafiła robić kilka rzeczy na raz. I do tej pory swoją podzielną uwagę
uważała za jedną z przydatnych cech.Do tej pory. Usiłowała normalnie pracować , w cale nie zwracając uwagi na śledzącego jej każdy ruch geniusza , który nie wiadomo dlaczego
zalegał w jej gabinecie od dobrych paru godzin.Nie, absolutnie nie pomagał jej w pracy. Po prostu siedział na przeciwko i na nią patrzył. Czasami bębnił palcami o blat
biurka albo pstrykał długopisem który po kilku minutach został przez nią skonfiskowany.Mogła wytrzymać wiele. Bark jego obecności na ważnych spotkaniach, złośliwość,
głupie żarty i grubiaństwo ale nie to.
-Pytam ostatni raz. O co chodzi ?
Odłożyła stertę dokumentów na bok i wbiła w niego swoje spojrzenie . Miliarder tylko spojrzał na nią w przelocie i odetchnął wodząc palcami po obwódce reaktora.
-O nic , pracuj dalej.
Poczuła jak powoli zaczyna zalewać ją krew.Sądziła ,że dotychczas jego zachowanie było maksymalnie irytujące teraz przekonała się w jakim była błędzie.
Skrzyżowała ręce starając się opanować.
-Podsumujmy, łazisz za mną cały dzień nie opuszczając mnie nawet na krok .Śledzisz każdy mój ruch i co najważniejsze mimo tego ,że nic nie robisz siedzisz w moim biurze
-do którego normalnie nie mogę Cię ściągnąć przez pół roku , od dobrych dwóch dni. Co to wszystko znaczy ? I uprzedzam ,że jeśli znowu powiesz ,że nic to spełnię swoje dotychczasowe groźby i Cię zamorduję.
Stwierdziła po chwili bardzo spokojnym ale przesiąkniętym irytacją tonem.
-Może zjemy razem kolację ? Znam świetną knajpę ...
-Tony ! Jeśli dręczą Cię wyrzuty sumienia z powodu naszego rozstania to sobie odpuść . Przebolałam to.
Ach ta magia kłamstwa..Przez chwilę wydawało jej się ,że coś do niego dotarło. Spojrzał na nią jak zbity pies i odkaszlną .
-Nie,po prostu chciałem trochę z Tobą posiedzieć..
Odparł i wbił wzrok w blat biurka znacząc na nim palcami tylko sobie znane wzory.
-Czy ty się dobrze czujesz po tym szpitalu ?
Jej pytanie zabrzmiało trochę jak oskarżenie bo Tony ściągnął brwi co nadało jego twarzy dziwny wyraz.
-Tak.
Wydusił z siebie krótką odpowiedź i wrócił do malowania palcami .
-Wydajesz się jakiś dziwny , małomówny i w ogóle.
Dodała z troską i dziwnym przypadkiem jej drobna dłoń zatrzymała rękę geniusza .Spojrzeli na siebie i znowu coś boleśnie zakuło ją w serce.Nie lubiła takich nie jasnych
sytuacji w których ostatnio się ciągle odnajdywali. To nie dawało jej o nim zapomnieć. Nie mogła przecież wyrzucić ot tak z pamięci wszystkich chwil spędzonych razem.
-Potraktuj to jako kontrolę pracy.
Stwierdził po chwili i zabrał dłoń którą trzymała , podniósł ją do podbródka i podrapał się po zaroście studiując spojrzeniem najbliższą ścianę.
Westchnęła i gwałtownie wstała zbierając dokumenty.
-Nie mam ani ochoty ani siły tego drążyć . Za parę godzin mam samolot do Waszyngtonu więc się od Ciebie uwolnię .
-Jak to ? Lecisz ? Do Waszyngtonu ? Samolotem ?
Teraz popatrzyła na niego jak na kretyna , nigdy na niego tak nie patrzyła ale jego bezsensowne pytania zbiły ją z tropu.
-Podobno jesteś geniuszem. A czym mam lecieć paralotnią ?
Zapytała po chwili i ruszyła w stronę drzwi , Tony oczywiście powlókł się za nią doganiając ją na korytarzu. Jak na geniusza wyjątkowo wolno łączył fakty .
-Nie możesz ..
Zatrzymała się i spojrzała na niego . Przez krótką chwilę studiowała jego twarz próbując odczytać myśli .
-Dlaczego ?
-Bo mam złe przeczucia .
Stwierdził po chwili wciąż unikając wzroku . Były dwa wyjścia , albo odbiło mu już całkiem albo .. nie jednak to pierwsze.
-Awansowałeś już do rangi jasnowidza ? Nie mam zamiaru przez twoje 'przeczucia' zaniedbać spraw firmy czy Ci się to podoba czy nie . Więc teraz się z łaski swojej
zajmij się tym co zwykle i daj mi pracować .
Ruszyła przed siebie nie czekając nawet na jego odpowiedź , na zewnątrz już czekał na nią Happy więc bez wahania wsiadła do czarnego Lincolna .
-Więc gdzie jedziemy ?
Zapytał mężczyzna ale nie zdążyła odpowiedzieć bo Tony który właśnie wpakował się do środka zrobił to za nią .
-Do domu !
Powiedział trzaskając drzwiami i przy tym posyłając jej zdeterminowane spojrzenie .
-Na lotnisko !
Odpowiedziała ze zmarszczonymi brwiami i oczy utkwione w jego tęczówki .
-Do willi i bez gadania , możesz chyba sobie zrobić dzień przerwy nie ? Popatrz na mnie ja cały czas sobie robię wolne i jeszcze żyje .
Westchnęła teatralnie i spojrzała w lusterko na Happy'ego który siedział bezradnie przyglądając się tej kłótni.
-Na lotnisko . Stark podawanie Ciebie za jakikolwiek przykład nie jest dobrym argumentem więc przestań się ze mną sprzeczać !
-Pracoholiczka !
-Ignorant !
Poczuła się jak w szkole , dokładnie kilkanaście lat temu siedziała z geniuszem na angielskim i wyzywali się w najlepsze . Wtedy nazwał ją pierwszy raz Pepper a ona
za to przywaliła mu w nos . Czy można kogoś tak bardzo nie cierpieć i kochać zarazem ?
-Yyy.. więc gdzie w końcu jedziemy ?
Z myślenia wyrwał ją głos zdezorientowanego już całkiem Happy'ego , zmierzyła jeszcze raz wzrokiem Starka i wysiadła .
-Zamówię taksówkę .
Powiedziała krótko i wyciągnęła telefon , Tony spojrzał na nią z kamienną twarzą i tylko skinął w stronę Hogana który po chwili ruszył . Znowu z nim wygrała ,
może dlatego się rozstali . Oboje byli zbyt uparci . Taksówka przyjechała kilka minut później i zanim obejrzała się siedziała w samolocie do Waszyngtonu . Dokładnie
przeglądała papiery dotyczące transakcji  i fuzji z pewną japońską firmą gdy nagle ktoś bez pytania przysiadł na wolnym miejscu obok niej.
-Witaj Pepper.
Spojrzała na nieznajomego mężczyznę i ściągnęła brwi .Był wysoki,dobrze zbudowany . Kwadratowa szczęka i ostre rysy twarzy zdradzały silny charakter.
Bardzo błękitne oczy które teraz wpatrywały się w nią tak intensywnie nieco ją przerażały . Znała wielu ludzi ale teraz,nie miała pojęcia kim jest facet obok i skąd zna jej imię .
-Kim pan jest ? Znamy się ?
Spytała niepewnie
-Nie , chociaż wkrótce się to zmieni. Przyszedłem ,żeby złożyć Ci propozycję nie do odrzucenia .
Czuła jak serce podchodzi jej do gardła a nogi miękką . Cholerny Stark chyba miał rację , dlaczego nie posłuchała ?
-O co chodzi ?
Mężczyzna uśmiechnął się i przeczesał krótkie blond włosy .
-O Starka .
-Nie mam dostępu do technologi Tony'ego , sam tworzy swoje zbroje.
Odpowiedziała szybko i nieco odwróciła wzrok . Nieznajomy zaśmiał się cicho .
-Jego zbroje będą nic nie warte gdy umrze . Nie potrzebuję ich , chcę jego głowy .
Jego bezpośrednia odpowiedź sprawiła ,że poczuła jaj jej usta same się otwierają.
-Prawda jest taka ,że ty masz do niego najlepszy dostęp , wystawisz nam go i dopilnujesz ,żeby nie miał ze sobą zbroi , jeśli nie będę musiał najpierw zabić Ciebie ..
Poczuła jak mężczyzna kładzie dłoń na jej policzku i lekko nią przeciąga , to nie było przyjemne od samego uczucia przeszły ją dreszcze.
-..a było by bardzo szkoda panno Potts. Więc jak ? Dodam tylko ,że wszelki opór jest bezcelowy , moi ludzie przejęli samolot.
Przełknęła ślinę i zabrała jego dłoń ze swojego policzka .
-Nigdy .
Ostatnie co poczuła to mocny cios w tył głowy .





niedziela, 10 lutego 2013

4.Hysteria

Muse -Hysteria


"It's bugging me.Grating me.And twisting me around.Yeah I'm endlessly .Caving in.And turning inside out.(...)Yeah, it's holding meMorphing me.And forcing me to strive
To be endlessly cold within.And dreaming I'm alive."

Tony.


Otworzył oczy ale w zasadzie wiele się nie zmieniło. Dalej było ciemno .Tak , tak.. teraz musiał przyznać ,że świecący na niebiesko reaktor łukowy w piersi idealnie
zastępuje latarkę.Przez głowę przeleciały mu nagłówki gazet 'Człowiek-latarka ratuje miasto odcięte od prądu'.Rozejrzał się po pomieszczeniu i jedyne co zobaczył to..
ciemność , ciemność , jeszcze raz ciemność , jeszcze dwa razy ciemność i aaa coś zielonego pod samą ścianą. Przychylił głowę w bok i zaczął się wpatrywać w toksycznie
zielony punkt. Nagle to coś zbliżyło się ku niemu i mocno chwyciło go za krtań , znał ten kurewsko silny uścisk.Loki.. Ale jak to ? Ten pieprzony psychopata
powinien siedzieć w Asgardzie , bez magi , kijka zagłady i co najważniejsze z dala od  niego.

-Skąd ty się tu kurde..
Zaczął ale nie dokończył . Loki i wszystko dookoła na raz się rozmyło. Teraz był gdzie indziej. Ten smród i chłód poznał by wszędzie. Afganistan , niewola , jaskinia .Wydawało mu się ,że jest jeszcze bardziej przerażająco niż wtedy. W środku jednak było pusto . Przeraźliwie głucha cisza i on zakuty w jakieś łańcuchy.
-A więc to są Twoje koszmary Anthony , bardzo ciekawe...Zginie tyle osób a ty nie będziesz mógł nic na to poradzić.
Usłyszał roznoszący się w powietrzu głos upadłego boga, przemieszany z mrocznym i wyjątkowo upierdliwym śmiechem.Nie odpowiedział.
-Masz krew na rękach śmiertelniku , a będziesz miał jej jeszcze więcej . Wkrótce w niej zatoniesz.
Poczuł jak przez jego całe ciało przechodzi dreszcz. Raz wydawało mu się ,że głos Lokiego dobiega zza drzwi , raz ,że bóg jest tuż za nim a czasami czuł jak chłodne wargi niemal muskają jego ucho.

-Ty już masz w tym wprawę nie ?
Burknął i poczuł jak smukłe palce chwytają obwódkę jego reaktora , zaciskają się na niej mocniej i wreszcie wyrywają świecący punkt z jego piersi. Padł na kolana , krew w jego żyłach zaczęła się gotować , a odłamki szrapnela boleśnie powędrowały w stronę serca.Nie potrafił opisać bólu jaki teraz czuł. Postać kucnęła tuż przy nim i dopiero teraz zauważył paskudny uśmiech Lokiego.
-Zabawne , nie przeraża Cię nawet własna śmierć. Musisz wiedzieć ,że zanim zajmę się Tobą znajdę najbardziej kreatywny sposób na zabicie Panny Potts. Gdy będzie spała
rozłupię jej czaszkę i sprawię ,żebyś to wszystko widział. A później zabije Ciebie , powoli w taki sposób ,że będziesz tarzał się w jej krwi błagając o śmierć.
Poczuł jaki jego ciało wygina się w bolesnych konwulsjach. Przed oczami miał wizję zakrwawionej Pepper , ścisnął dłonie w pięści i wydał z siebie głośny gardłowy krzyk.
* * *

-Stary ! Stary ! Na litość boską zamknij się ! Gdzie się to wyłącza ...
Ktoś właśnie bardzo skutecznie potrząsał go za ramiona sprawiając ,że z każdym wstrząsem miał ochotę obrzygać sprawcę. Powoli otworzył powieki i zobaczył Rhode'sa.
Teraz z kolei klepał go po twarzy .
-Rhodey? Rhodey ..-spojrzał na przyjaciela i złapał obiema rękami kołnierz jego koszuli-gdzie do cholery jest Pepper?!
Przyjaciel patrzył na niego jakby nie zrozumiał pytania.

-Poszła po kawę , zaraz wróci , w ogóle jak się czujesz ? I czego do ciężkiej cholery się tak drzesz ?
Przeczesał dłońmi mokre od potu włosy ignorując zupełnie pytania które zadał mu czarnoskóry. Ważne było ,że a)Pepper jest cała. b)nikogo nie zabił(chyba), c)d)e)f).. nie ma tu Lokiego. Usłyszał stukanie obcasów i do sali wpadła ruda.
-Co się stało , słyszałam krzyki ! Tony ! Boże Tony nic Ci nie jest ? Jak się czujesz ? Martwiłam się .. nie musiałeś .. ach ! To moja wina gdyby nie ta paczka..
Od zawsze podziwiał kobiety . Ile pytań można zadać na raz ?  Nie lepiej skupić się na 'co tam ?'. Miał w dupie tłumaczenie ,że bolą go tylko cholernie plecy łącznie z niższą ich częścią i ,że to nie jej wina . Postanowił zrobić coś bardzo dziwnego dla nich obojga. Przyciągnął ją do siebie i ją przytulił.
Liczyło się ,że nic jej nie jest a to wszystko to po prostu debilny koszmar.Dopiero gdy przycisnął jej drobne ciało do siebie odetchnął z ulgą palcami gładząc jej włosy.
Musiała być zaskoczona jego nagłym wybuchem uczuć bo dopiero po chwili go objęła . Gdy ją puścił oboje z James'em popatrzyli  na niego jak na ufo.
-No co ? Endorfiny nie ? Wiecie wytwarzają się przy przytulaniu .Tulimy ?
Zwrócił się do czarnoskórego który odskoczył jak oparzony . Wywrócił teatralnie oczami i spojrzał znowu na Pep.
-Właściwie to co się stało ? W tym barze mają jakieś drinki ? Hej siostro ! Whisky z lodem !

Krzyknął do idącej pielęgniarki która nawet nie zwróciła na niego uwagi . Miał już coś powiedzieć o tym jak nie nawidzi być ignorowany ale się powstrzymał bo ciepła
dłoń Pepper chwyciła jego rękę.
-Po wybuchu kilka odłamków utkwiło w Twoich plecach , przecięły skórę ale nie odniosłeś żadnych poważniejszych obrażeń. Policja ustaliła ,że paczka miała być
ostrzeżeniem o następnym zamachu.Jarvisowi nie udało się namierzyć sprawcy ale sklasyfikował spore grono podejrzanych .Budynek nie odniósł zbyt wielkich szkód.
Znalazłam ekipę która ma się tym zająć. Rhodey załatwił ochronę . Ktoś będzie czuwał nad Twoim bezpieczeństwem całą dobę..
Słuchał jej uważnie jak nigdy , no może tylko czasem jego wzrok uciekał w jej dekolt ale to całkiem zrozumiałe.Nie wyglądała najlepiej sińce pod oczami , rozcięty
łuk brwiowy i warga , drobne zadrapania na policzku i bandaż na nadgarstku .Dobrze ,że tylko na tym się skończyło. Na raz powróciły wspomnienia z koszmaru i poczuł ,że coś
skręca go w żołądku. Odetchnął spokojnie i przecząco pokiwał głową zerkając na dwójkę przyjaciół.
-Nie potrzebuje nianiek , jestem dużym chłopcem i to pod każdym względem.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu i zajął się wyciąganiem duperelnej rurki z nosa , cholera nie dało się jej chyba głębiej wsadzić..
-Po za tym -kontynuował- moje grono podejrzanych zawężyło się do jakiś trzech i muszę popracować. Więc przestańcie się obwiniać bo po za tym ,że stłukłem sobie
boleśnie moją seksowną dupę nic mi nie jest. odwołajcie tych ludzi z łaski swojej i dajcie mi cheeseburgera umieram z głodu.
-Wiedziałem ,że tak będzie. Z nim zawsze tak jest. Obyś wiedział co robisz.
Rzucił czarnoskóry wychodząc .Spojrzał na Pepper i wygiął jedną brew.
-Płakałaś. Martwisz się o mnie ? To miłe.
Nie odpowiedziała.Przez chwile na siebie patrzyli i nie wiedział czemu miał wielką ochotę przycisnąć ją do ściany i pocałować. Dlatego zajął się wydłubywaniem z dłoni wenflonu.
Gdy już go wyciągnął , wyłączył piszczący komputer i uśmiechnął się szeroko.
-Proszę Cię , na prawdę wiem co robię . Musze popracować bo dostanę regularnego szału i zacznę tłuc głowa w ścianę.Więc nie patrz na mnie jak na umierającego i skombinuj
jakieś ciuchy.
Uśmiechnął się gdy skinęła głową i spojrzał za okno.
-Dorwę Cię , gdziekolwiek jesteś.

_______
Wybaczcie błędy ^^ . Postaram się wkrótce napisać coś lepszego obiecuję :)
Pozdrawiam ^^










środa, 6 lutego 2013

3.Savin Me


Nickelback - Savin Me
"Show me what it’s like,to be the last one standing ,And teach me wrong from right, And I’ll show you what I can be .And I’ll leave this life behind me
Say it if it’s worth savin' me"

Pepper.

Gdyby ukrywanie emocji było dyscypliną sportową miała by złoty medal. Ostatnie dni były dla niej prawdziwą torturą, jednak nikt tego nie zauważył.
Przyczyna była prosta ,profesjonalizm jej na to nie pozwalał.Tak więc siedziała na sofie z pudełkiem chusteczek, owinięta ciepłym szarym kocem i z kubkiem herbaty
w dłoniach. Bo tylko w swoim , zamkniętym na 5 zamków świecie mogła być sobą i uwolnić wszystkie uczucia. Gdyby się tak dłużej zastanowić ,nie powinna
mieć pretensji do Tony'ego , raczej do siebie. Jak mogła być tak głupia i uwierzyć ,że się w niej zakochał? Już od początku było wiadomo,że ich
związek nie przetrwa. Wiedziała jak przedmiotowy stosunek do kobiet ma miliarder i mogła domyślić co ją czeka .Znała go tyle lat a dała
się podejść jak dziecko.Czuła złość , momentami ta złość przechodziła w nienawiść do samej siebie i sprawiała ,że pisała coraz to nowe rezygnacje.
Po chwili je zgniatała i wrzucała do kosza. A później wkładała jedną ze swoich idealnie dopasowanych garsonek , pudrowała sińce pod oczami i szła do
Stark Tower zajmować się jego sprawami.Tak przez ostatni miesiąc wyglądało życie idealnej asystentki Pana Starka.
-Witaj Pepper co u Ciebie ?
Kojący głos Happy'ego wyrwał ją z przemyśleń i sprawił ,że na sam jego dźwięk się uśmiechnęła.Spojrzała na bruneta stojącego w drzwiach jej biura.
Jak zwykle elegancki garnitur i świetnie dobrany krawat. Zauważała takie rzeczy ot tak po prostu. Jeszcze raz lekko uniosła kąciki ust w delikatnym 
uśmiechu.
-Cześć Happy , w porządku ..chyba.
Dodała półszeptem.
-Tony w reszcie się pokazał ?
Zabawne ile dziwnych emocji wywołało imię 'Tony'. Chwilę się zastanawiała i wiedziała ,że Hogan zauważył jej lekką konsternację. 
-Nie.Prosił a właściwie żądał ,żeby mu nie przeszkadzać.
Odparła po chwili i natychmiast wróciła do swojej pracy ,żeby mężczyźnie przypadkiem nie wpadł do głowy pomysł zadawania dalszych pytań.
-No tak.. Wybacz nie chcę Ci przeszkadzać ale przyniosłem to .
Zbliżył się i położył na stolę kilka listów adresowanych do Starka i jakąś paczkę , nieco większą zapakowaną zwyczajnie w szary papier.Na opakowaniu widniało tylko logo Stark Industry .
-Bardzo dziwne , nie musieli wysyłać nam paczek z zakładu , skoro to jest jakiś model przecież mogli go dostarczyć osobiście.
Happy wzruszył ramionami i przez chwilę patrzył na niewielką przesyłkę.
-Może Tony zamówił jakąś część do któregoś z zabytkowych aut .A właśnie to priorytet jeśli chcesz mogę mu ją zanieść.
Chwile rozmyślała nad propozycją przyjaciela .
-Bardzo możliwe. Nie , zaniosę mu ją sama . W końcu kiedyś będzie musiał wyjść.
-Kto ?
Usłyszała dobrze znany jej głos i instynktownie spojrzała w miejsce skąd dobiegał , lekko otworzyła usta ze zdziwienia bo tuż za Happy'm stał Tony.
To ,że jego zarost był dłuższy niż zwykle nie było tak zaskakujące jak cała gama otarć i siniaków na jego rękach , wysmarowana smarem i porwana w
kilkunastu miejscach koszulka , przetarte jeansy , nie wspominając o alkoholowym 'Aromacie' sprawiały ,że geniusz , milioner , playboy i filantrop
wyglądał jak zwykły bezdomny. Oczywiście , nie obrażając bezdomnych.
-Co się stało ?
Zapytała zaskoczona jego wyglądem i w jednej chwili cały gniew i żal jaki chowała do mężczyzny ustąpił trosce i zmartwieniu. Widać było ,że Tony'ego
to pytanie mocno zaskoczyło bo spojrzał po sobie i podrapał się po rozczochranych włosach.
-Eeee..właściwie to.. pracowałem.
Wydukał z siebie i spojrzał na nią z głupim ale niezwykle pociągającym uśmiechem bezradności .Happy widocznie poczuł się nie potrzebny bo po krótkiej
rozmowie wyszedł z jej gabinetu. Nastąpiła niezręczna cisza , krótka wymiana spojrzeń słychać było tylko nerwowe tłuczenie palcami o blat biurka i tak samo
nerwowe stukanie po szybce reaktora.
-Więc chyba powinnam odkazić te rany , Panie Stark.
Ich spojrzenia się skrzyżowały i przez chwile błękitne oczy Pepper tonęły w czekoladowej głębi tęczówek Tony'ego. Nie odpowiedział , usiadł na przeciwko 
jej biurka . Wstała i wyjęła z apteczki wodę utlenioną , waciki i plastry . Bez słowa zabrała się do pracy. Delikatnie przejechała wacikiem po
rozcięciu na jego ramieniu , sykną i odwrócił głowę w kierunku jej ręki . Poczuła na swojej dłoni jego ciepły oddech i przymknęła na chwilę oczy.
Wróciły wszystkie wspomnienia , przesunęła dłoń niżej na jego ramię , w końcu złapała jego silną dłoń . Prawie każdy palec odniósł jakieś obrażenia.
Brunet uważnie śledził jej każdy ruch , wiedziała o tym i starała się zachować pełen profesjonalizm a to , nawet przy zaniedbanym Tonym było strasznie
ciężkim zadaniem.
-To wszystko Panie Stark ?
Spytała odwracając się gwałtownie.
-Tak Panno Potts.
Wrócili do punktu wyjścia on był jej szefem a ona jego prawą ręką . Taki układ był dobry.I tak powinno zostać a teraz nic już tego nie zmieni.
Odłożyła rzeczy na miejsce i spojrzała na paczkę.
-To do Pana .
Przysunęła do niego pakunek ale on nawet na niego nie spojrzał . 
-Pepper , opieprz mnie , ochrzań , rzuć czymś we mnie albo chociaż powiedź to co Ci leży na sercu bo do cholery nie zniosę , nie zniosę tej obojętności
i tego piekielnego 'Panie Stark'.
Owszem miała ochotę spełnić którąś z jego propozycji ale wiedziała ,że i tak nie zrozumie , nie zrozumie gdy wykrzyczy mu ,że go kocha i nawet
wtedy jak powie mu ,że cały jej świat się posypał gdy powiedział jej ,że to koniec. Westchnęła i poprawiła nie naganne włosy.Nie odpowiedziała mu , zaczęła
podpisywać kolejne dokumenty udając ,że je czyta. Czuła na sobie jego spojrzenie i niemal słyszała głośne walenie serca. Nie podniosła oczu. Usłyszała skrzypnięcie
fotela i kroki w stronę drzwi . Spojrzała na paczkę i podniosła ją ruszając tuż za nim.
-Panie Stark paczka ...
Nagle usłyszała dziwny , długi pisk jakiegoś urządzenie które było w środku , Tony odwrócił się i wyrwał jej paczkę z rąk odrzucając ją do tyłu. Następne co poczuła
to ciało miliardera przygniatające ją do ziemi i przeraźliwy huk. Fragmenty szyb z jej biura , kawałki drzwi i ścian wyleciały w powietrze przecząc wszystkim 
prawom fizyki . Cała fala kurzu spadła na jej twarz w skutek czego zaczęła kaszlać .Czuła jak krew z jej ust zaczyna płynąć aż po szyi .Ból przeszywał całe jej ciało.
Lecz było coś gorszego niż cała ta sytuacja , Tony dalej na niej leżał i nie dawał żadnych oznak życia . Po jakimś czasie pojawił się Happy i ściągnął go z niej , z
przerażeniem stwierdziła ,że reaktor łukowy nie świeci już swoimi dobitnym jasnym światłem a Tony nie oddycha.
-Tony !
Rzuciła się do niego ale dwaj sanitariusze złapali jej
ręce i lekko pociągnęli ją do tyłu poczuła jak igła wbija się w jej ramię. Po chwili jej powieki opadły bezładnie i nie widziała już niczego.

_________________________________________________________________________________
Przepraszam za błędy , ostatnio mam bardzo mało czasu :/ Ale dzięki za wszystkie komentarze ^^

środa, 30 stycznia 2013

2. Cold hearted man.

AC/DC Cold hearted man.

"Cold hearted man . One time lover heart in his hand .Cold hearted man . And you can't trust nothing you don't understand . Col hearted man."

Tony.



Obudził się w garażu . Zabytkowy Mercedes z 58' okazał się całkiem wygodnym wyrkiem , no może trochę bolała go dupa. Usiadł i ziewną
senie . Dłonią zjechał po twarzy i podbródku , dawno musiał wziąć rozwód z maszynką bo zarost wymkną się poważnie z pod kontroli.
Zaryzykował i spojrzał w lustro. 
-Hoł hoł hoł ! Merry Christmas !
Krzykną zadowolony .Było gorzej niż sądził jednak pojawił się promyk nadziei , pod siedzeniem znalazł niedopitą butelkę whisky . 
Nie pozwoliłby żeby jakiś alkohol się zmarnował. Wyciągnął zębami korek jak rasowy żul i wypił do końca. Poczuł ,że jego język zesztywniał . 
Jakby się zastanowić to są od tego gorsze rzeczy ale to wyjątkowo uciążliwe dla kogoś kto dużo gada.Nawet sam ze sobą.
Przymkną na chwilę oczy . Ogłuszył go huk opadających powiek . Cholera albo miał oczy z tytanu albo kaca jak pół NY . A co tam cały ...
Otworzył drzwi . Najpierw wypadły puste butelki a zaraz za nimi on. Nie wiedzieć czemu jego nogi się popsuły . Przywalił nosem w betonową
posadzkę i cicho jękną . Po chwili jękną jeszcze głośniej bo gdy tylko usiłował się podnieść drzwi od samochodu walnęły go w tył
głowy . Co za niefart. Usiadł na tyłku i wpatrywał się przez chwile w swoje odnóża .
-hm.. jak się chodziło ?
Zagadka roku , co zrobić żeby te dwie kończyny zechciały wziąć na siebie cały jego ciężar i pójść w stronę kibla ? 
-Idziemy ! 
Krzykną zadowolony jakby odkrył złoża uranu . Nic żadnej reakcji . Podrapał się po głowie i przychylił ją nieco w bok ciągle coś mrucząc
pod nosem.
-Powstańcie !
Kolejne zaklęcie okazało się klapą . Zrozumiał ,że jest skazany na zostanie ślimakiem . Przez chwile myślał jakim to mega seksownym 
ślimakiem by był ale doczołgał się w końcu do fotela i porzucił tą filozoficzną myśl. Jego ręce trochę ratowały całą sytuację , złapał
za tapicerkę i wpełzł na mebel. Wziął z biurka resztki kawy i wypił do końca.
-Jarviszs..
Wybełkotał jak dziecko z przedszkola bo tylko gdy otworzył znowu usta język wypadł na wierzch i nie chciał wrócić do środka.
/Słucham Panie Stark ?/
-Mamy szerpień szy wrzeszeń ?
/Aktualizuję datę , obecna data trzynasty września /
-Soś takiego..
Powiedział zdziwiony próbując uporać się z językiem.
/Prawie od miesiąca nie wychodzi Pan z domu/
-Przeciesz wiem.
Wypluł do kubka fusy które przez nieuwagę połkną.
/Ma Pan 4698 wiadomości i dwa razy tyle nie odebranych połączeń , czy mam je teraz odtworzyć ?/
-So ? Skasuj fszystkie .
/Tak jest sir/
Rozejrzał się po pracowni , wszędzie pełno gratów i nic przydatnego co posłużyło by mu jako stelarzyk. Właściwie ile to już dni nie odzywał
się z Pepper? Tydzień , dwa? Co prawda ,rzadko się zdarzało ,żeby Tony Stark miał wyrzuty sumienia , właściwie jakby podsumować całe
jego życie to było to dokładnie dwa razy i co dziwne zawsze w jakiś sposób dotyczyło Pepper. Teraz poczuł,znowu to nie przyjemne uczucie.
Chociaż ostrzegał ją ! Mówił ,że niedługo zrobi coś czego nie zrozumie. Cholera musiał ją od siebie odepchnąć i w dodatku udawać ,że
to nic dla niego nie znaczyło. Z tej właśnie okazji zapijał się co wieczór. Tłumaczenie ,że tak było trzeba niczego nie zmieniało.
Odrzucał od siebie myśl ,że niedługo będzie jej musiał wszystko wyjaśnić i w dodatku stąd wyjść.Ale do cholery kochał ją i nie mógł jej narażać.
No bo chyba na tym polega miłość ? Gdy się kogoś kocha chce się go chronić a to był jego sposób ,żeby ją chronić. Udawać ,że się nic 
nie stało ,że to tylko romans i ,że to wszystko co mówił to wina chwilowego zauroczenia. Siedział tak jeszcze dobre pół godziny starając się 
nie myśleć i z zaskoczeniem stwierdził ,że jego język postanowił wrócić do jamy ustnej.
-Dobra Jarvis obudź się pora popracować ! Wygeneruj mi trójwymiarowy obracany model Mark XLVII.
/Tak jest sir./
Po chwili patrzył na trójwymiarowy model swojej najnowszej zbroi .Gdyby Ci od Nobla wiedzieli na jakim kacu codziennie pracował wręczyli
by mu tą statuetkę z ucałowaniem ręki.
-Dobra jak tam elementy nośne ?
/Sprawdzam , w pełni sprawne sir/
-Repulsory ?
/Działają/

-Zaktualizowałeś oprogramowanie ?

/Tak jak pan prosił , zrobiłem to jeszcze wczoraj/
-Czyli czas na fazę testów .
/Sir , nie jestem pewien czy powinien Pan to testować na sobie/
Nie przesadzaj , wiesz ,że nie mam ani ochoty ani czasu ,żeby szukać ochotników . Ja gram solo. Więc nie gadaj tylko odpalaj. Zobaczymy
co potrafi.
-Taj jest Panie Stark/
Staną po drugiej stronie pracowni na wyznaczonym przez siebie miejscu. Spojrzał na zbroję która stała na przeciwko po drugiej stronie garażu.
I włożył w ucho nadajnik nad którym ostatnio pracował. Przymkną oczy i poczuł jak poszczególne elementy zbroi same się na nim zamykają.
Po chwili był cały w kostiumie.
/Gratuluję ! Stworzył Pan nowy typ zbroi , reaktor zaakceptował zmodyfikowany rdzeń , rozpocznę procedury diagnostyczne./
Zaśmiał się metalicznym głosem Iron Man'a . 
-Teraz jesteśmy gotowi do walki.




wtorek, 8 stycznia 2013

1.Personal Jesus


Depeche Mode Personal Jesus 

"You own personal Jesus , someone to hear your prayers , someone who cares ,you own personal Jesus , someone to hear your prayers , someone who's there "

 Pepper. 

To nie był z pewnością dobry dzień dla słynnej Panny Potts. Nie dość ,że prawie całą noc spędziła zakopana po uszy w papierach to właśnie gdy usiłowała zasnąć ktoś 
bezwzględnie zaczął dobijać się do jej drzwi , normalnie by to zignorowała , ale poznała to charakterystyczne tłuczenie . Zrezygnowana wstała i narzuciła na siebie szlafrok
podążając za coraz silniejszym łomotaniem i rozbrajającym śmiechem dochodzącym zza drzwi .
-Kto tam ?
Zadała bezsensowne pytanie ,żeby zająć czymś czas między otwieraniem piątego z kolei zamka .
-Twój osobisty Jezus !No wiesz toś kto zawsze Cię wysłucha !
Kolejna fala śmiechu przemieszana z nieudaną próbą zaśpiewania piosenki Depeche Mode upewniła ją tylko co do tego kto stoi za drzwiami.
Gdy je nareszcie otworzyła do jej mieszkania wpadł nachlany w każdym możliwym znaczeniu tego słowa Stark.
-Ta ta ra ra ! Witaj Pep !
Rzucił radośnie i podniósł się z podłogi .
-Wiesz co , zastanawia mnie jak ty to robisz ,że zawsze trafiasz do mnie a nie do siebie. Z resztą nie ważne.
To nie był dobry dzień dla niej ale z pewnością to była kolejna udana impreza dla Tony'ego.
Bez słowa złapała jego umięśnione ramie i zarzuciła sobie na szyję , w końcu słynny geniusz , bilioner, playboy i filantrop nie był w stanie ustać samodzielnie na nogach .
Posadziła go na swojej ulubionej kanapie i westchnęła ze zmęczenia . Tony był dobrze zbudowanym facetem a ona przy nim wydawała się
wręcz filigranowa , więc sporo wysiłku kosztowało ją przejście kilku metrów z geniuszem na szyi .
Złapała oddech i spojrzała w jego bardzo brązowe tęczówki które teraz radośnie błyszczały co było najprawdopodobniej spowodowane 
promilami w organizmie.
-Czy mówiłem Ci że jesteś moją ulubioną osobistą sekretarką  ?
Zapytał z zadziornym uśmiechem i wygodnie rozłożył się na jej biednej sofie która przeżyła niejedną taka wizytę . Spojrzała na niego dość obojętnym wzrokiem i delikatnie 
uniosła kącik swych blado-różowych ust w uśmiechu.
-Bo jedyną .
Pochyliła się by przykryć go kocem lecz wtedy on złapał delikatnie a jednocześnie stanowczo jej kark i lekko podniósł się na łokciach.
-Kocham Cię , weź się ze mną ożeń czy coś...
Wybełkotał z trudem i wyszczerzył białe zęby w uśmiechu który miał być dodatkiem do tych pseudo oświadczyn.
Przewróciła oczami i okryła go kocem .
-Tak , tak , koniecznie dzisiaj czy to może poczekać do jutra ?
Spytała z ironią w głosie gdy ją puścił .Zerknęła na niego , wyglądał jakby się zastanawiał po chwili jego twarz wykrzywił senny grymas.
-Jutro , dziś muszę się przespać . 
Zaśmiała się pod nosem , gdyby była wredna mogła by go nagrać i wręczyć na jego urodziny płytę z podpisem 'wszystkie pijackie wyznania
Anthonego E.Starka' ale z drugiej strony i tak by się tym nie przejął .
-Potrzebujesz czegoś jeszcze ?
Tony zamruczał sennie i machnął ręką co oznaczało nie . Po chwili przewrócił się na bok tuląc poduszkę .
Patrzyła jeszcze przez chwile jak śpi , z zamyślenia wyrwało ją jego głośne chrapnięcie . Wróciła
do swojego pokoju i położyła się do łóżka.
Przypomniało się jej jak przyszedł do niej pierwszy raz . Jak zwykle upity i na dodatek poobijany po zamieszkach w centrum. Tony
znieczulał alkoholem każdy kłopot i świętował nim każde zwycięstwo . Widziała ,że od dłuższego czasu ma z tym kłopoty. Z resztą nie
tylko z tym . Od kilku tygodni coś go dręczyło ,coś sprawiało ,że wydawał się jej nieobecny bardziej niż zwykle . Spychało jego 
myśli w stronę pracy , bywały dni ,że nie wychodził z pracowni i nie wpuszczał do niej nikogo . Starała się delikatnie zbadać sprawę 
ale jest to trudne gdy ma się do czynienia z piekielnie inteligentnym geniuszem.Na szczęście jutro jest niedziela , jedyny wolny
dzień od pracy może uda się jej z nim porozmawiać.
* * *
Obudził ją jakiś podejrzany szelest . Zawsze sypiała czujnie , bynajmniej od kiedy zaczęła pracę w Stark Industry a było to już ohoho
i jeszcze trochę temu . Usiadła na łóżku i zobaczyła Starka z wyraźnie zadowolonego który popijał nieokreślony płyn.
-Znowu wypieprzyłaś mnie na kanapę ? Musiałem być bardzo nie delikatny jak zwykle.
Błysną rzędem białych zębów i upił kolejny łyk czegoś co pachniało kawą.Położyła się z powrotem i przykryła kołdrą.
-Tyle razy tu byłeś ,że przynajmniej nauczyłeś się obsługiwać expres.
Warknęła spod kołdry gdy nagle poczuła ugięcie się materaca , odsłoniła twarz i zobaczyła tuż przed oczami jego reaktor.
Była dopiero szósta rano , niedziela a ona już nie spała przez cholernego Starka.
-Mógłbyś mi nie świecić tym po oczach ?
Tony się odsunął i spojrzał na nią z rozbawieniem .
-Panno Potts , ironia to moja specjalność , czy nie włazi mi Pani w kompetencje ?
-A czy Pan nie narusza zbyt mojej przestrzeni osobistej ?
Młody geniusz upił kolejny łyk czegoś co pachniało jak kawa ale wyglądało jak trawa zmiksowana z ziemią i przyprawiało o ją o mdłości.
-Tak sobie myślałem -zaczął- ,że chyba jesteśmy przyjaciółmi . 
Zerknęła na niego i przyłożyła dłoń do jego czoła , ku jej zaskoczeniu nie miał gorączki.
-Skąd ty znasz to słowo ?
-Jarvis mi wyjaśnił .
Wyszczerzył zęby i kontynuował zmieniając ton na poważniejszy co wydało się jej podejrzane.
-Więc , myślę a właściwie to jestem pewien bo tylko Tobie ufam. To powinnaś wiedzieć.
Usiadła opierając się na poduszkach , Stark miał niebywałą umiejętność wprowadzania ją w stan przedzawałowy .
-Powiesz wreszcie ?
-Pracuję nad czymś . Czymś dużo lepszym od ostatniej zbroi i czymś dużo lepszym od wszystkich zbroi razem. Po Nowym Yorku zbyt wiele
się zmieniło , sama wiesz..
Spojrzał na nią z taką czułością ,że słowa utkwiły jej w gardle i zamiast odpowiedzieć przytaknęła jego uwadze. Miał rację wszystko się 
zmieniło . Nie wiedziała tylko jak jest między nimi . Kochała go , nie tak jak przyjaciela , jak faceta . A on kochał ją . To było 
pewne ale czy to już związek ? Czy tylko jakiś układ.. tego nie wiedziała.
-Chodzi mi o to , że wkrótce stanę się coś czego nie zrozumiesz na początku ale musisz mi ufać Pep , musisz mi cholernie ufać.
Poczuła jak jego silne dłonie łapią jej drobne palce.
-Bo do cholery jesteś jedyną osobą bez której nie mogę żyć.
Ich spojrzenie się z krzyżowały , puściła jego dłonie i rzuciła mu się na szyję . Takiego wyznania oczekiwała , chciała dowodu na to,że 
łączy ich coś więcej i dostała go . Wplotła palce w jego włosy i pocałowała delikatnie skroń.
-Ufam Ci Tony , mam tylko Ciebie.
Wyszeptała czując jak gładzi jej włosy .