wtorek, 8 stycznia 2013

1.Personal Jesus


Depeche Mode Personal Jesus 

"You own personal Jesus , someone to hear your prayers , someone who cares ,you own personal Jesus , someone to hear your prayers , someone who's there "

 Pepper. 

To nie był z pewnością dobry dzień dla słynnej Panny Potts. Nie dość ,że prawie całą noc spędziła zakopana po uszy w papierach to właśnie gdy usiłowała zasnąć ktoś 
bezwzględnie zaczął dobijać się do jej drzwi , normalnie by to zignorowała , ale poznała to charakterystyczne tłuczenie . Zrezygnowana wstała i narzuciła na siebie szlafrok
podążając za coraz silniejszym łomotaniem i rozbrajającym śmiechem dochodzącym zza drzwi .
-Kto tam ?
Zadała bezsensowne pytanie ,żeby zająć czymś czas między otwieraniem piątego z kolei zamka .
-Twój osobisty Jezus !No wiesz toś kto zawsze Cię wysłucha !
Kolejna fala śmiechu przemieszana z nieudaną próbą zaśpiewania piosenki Depeche Mode upewniła ją tylko co do tego kto stoi za drzwiami.
Gdy je nareszcie otworzyła do jej mieszkania wpadł nachlany w każdym możliwym znaczeniu tego słowa Stark.
-Ta ta ra ra ! Witaj Pep !
Rzucił radośnie i podniósł się z podłogi .
-Wiesz co , zastanawia mnie jak ty to robisz ,że zawsze trafiasz do mnie a nie do siebie. Z resztą nie ważne.
To nie był dobry dzień dla niej ale z pewnością to była kolejna udana impreza dla Tony'ego.
Bez słowa złapała jego umięśnione ramie i zarzuciła sobie na szyję , w końcu słynny geniusz , bilioner, playboy i filantrop nie był w stanie ustać samodzielnie na nogach .
Posadziła go na swojej ulubionej kanapie i westchnęła ze zmęczenia . Tony był dobrze zbudowanym facetem a ona przy nim wydawała się
wręcz filigranowa , więc sporo wysiłku kosztowało ją przejście kilku metrów z geniuszem na szyi .
Złapała oddech i spojrzała w jego bardzo brązowe tęczówki które teraz radośnie błyszczały co było najprawdopodobniej spowodowane 
promilami w organizmie.
-Czy mówiłem Ci że jesteś moją ulubioną osobistą sekretarką  ?
Zapytał z zadziornym uśmiechem i wygodnie rozłożył się na jej biednej sofie która przeżyła niejedną taka wizytę . Spojrzała na niego dość obojętnym wzrokiem i delikatnie 
uniosła kącik swych blado-różowych ust w uśmiechu.
-Bo jedyną .
Pochyliła się by przykryć go kocem lecz wtedy on złapał delikatnie a jednocześnie stanowczo jej kark i lekko podniósł się na łokciach.
-Kocham Cię , weź się ze mną ożeń czy coś...
Wybełkotał z trudem i wyszczerzył białe zęby w uśmiechu który miał być dodatkiem do tych pseudo oświadczyn.
Przewróciła oczami i okryła go kocem .
-Tak , tak , koniecznie dzisiaj czy to może poczekać do jutra ?
Spytała z ironią w głosie gdy ją puścił .Zerknęła na niego , wyglądał jakby się zastanawiał po chwili jego twarz wykrzywił senny grymas.
-Jutro , dziś muszę się przespać . 
Zaśmiała się pod nosem , gdyby była wredna mogła by go nagrać i wręczyć na jego urodziny płytę z podpisem 'wszystkie pijackie wyznania
Anthonego E.Starka' ale z drugiej strony i tak by się tym nie przejął .
-Potrzebujesz czegoś jeszcze ?
Tony zamruczał sennie i machnął ręką co oznaczało nie . Po chwili przewrócił się na bok tuląc poduszkę .
Patrzyła jeszcze przez chwile jak śpi , z zamyślenia wyrwało ją jego głośne chrapnięcie . Wróciła
do swojego pokoju i położyła się do łóżka.
Przypomniało się jej jak przyszedł do niej pierwszy raz . Jak zwykle upity i na dodatek poobijany po zamieszkach w centrum. Tony
znieczulał alkoholem każdy kłopot i świętował nim każde zwycięstwo . Widziała ,że od dłuższego czasu ma z tym kłopoty. Z resztą nie
tylko z tym . Od kilku tygodni coś go dręczyło ,coś sprawiało ,że wydawał się jej nieobecny bardziej niż zwykle . Spychało jego 
myśli w stronę pracy , bywały dni ,że nie wychodził z pracowni i nie wpuszczał do niej nikogo . Starała się delikatnie zbadać sprawę 
ale jest to trudne gdy ma się do czynienia z piekielnie inteligentnym geniuszem.Na szczęście jutro jest niedziela , jedyny wolny
dzień od pracy może uda się jej z nim porozmawiać.
* * *
Obudził ją jakiś podejrzany szelest . Zawsze sypiała czujnie , bynajmniej od kiedy zaczęła pracę w Stark Industry a było to już ohoho
i jeszcze trochę temu . Usiadła na łóżku i zobaczyła Starka z wyraźnie zadowolonego który popijał nieokreślony płyn.
-Znowu wypieprzyłaś mnie na kanapę ? Musiałem być bardzo nie delikatny jak zwykle.
Błysną rzędem białych zębów i upił kolejny łyk czegoś co pachniało kawą.Położyła się z powrotem i przykryła kołdrą.
-Tyle razy tu byłeś ,że przynajmniej nauczyłeś się obsługiwać expres.
Warknęła spod kołdry gdy nagle poczuła ugięcie się materaca , odsłoniła twarz i zobaczyła tuż przed oczami jego reaktor.
Była dopiero szósta rano , niedziela a ona już nie spała przez cholernego Starka.
-Mógłbyś mi nie świecić tym po oczach ?
Tony się odsunął i spojrzał na nią z rozbawieniem .
-Panno Potts , ironia to moja specjalność , czy nie włazi mi Pani w kompetencje ?
-A czy Pan nie narusza zbyt mojej przestrzeni osobistej ?
Młody geniusz upił kolejny łyk czegoś co pachniało jak kawa ale wyglądało jak trawa zmiksowana z ziemią i przyprawiało o ją o mdłości.
-Tak sobie myślałem -zaczął- ,że chyba jesteśmy przyjaciółmi . 
Zerknęła na niego i przyłożyła dłoń do jego czoła , ku jej zaskoczeniu nie miał gorączki.
-Skąd ty znasz to słowo ?
-Jarvis mi wyjaśnił .
Wyszczerzył zęby i kontynuował zmieniając ton na poważniejszy co wydało się jej podejrzane.
-Więc , myślę a właściwie to jestem pewien bo tylko Tobie ufam. To powinnaś wiedzieć.
Usiadła opierając się na poduszkach , Stark miał niebywałą umiejętność wprowadzania ją w stan przedzawałowy .
-Powiesz wreszcie ?
-Pracuję nad czymś . Czymś dużo lepszym od ostatniej zbroi i czymś dużo lepszym od wszystkich zbroi razem. Po Nowym Yorku zbyt wiele
się zmieniło , sama wiesz..
Spojrzał na nią z taką czułością ,że słowa utkwiły jej w gardle i zamiast odpowiedzieć przytaknęła jego uwadze. Miał rację wszystko się 
zmieniło . Nie wiedziała tylko jak jest między nimi . Kochała go , nie tak jak przyjaciela , jak faceta . A on kochał ją . To było 
pewne ale czy to już związek ? Czy tylko jakiś układ.. tego nie wiedziała.
-Chodzi mi o to , że wkrótce stanę się coś czego nie zrozumiesz na początku ale musisz mi ufać Pep , musisz mi cholernie ufać.
Poczuła jak jego silne dłonie łapią jej drobne palce.
-Bo do cholery jesteś jedyną osobą bez której nie mogę żyć.
Ich spojrzenie się z krzyżowały , puściła jego dłonie i rzuciła mu się na szyję . Takiego wyznania oczekiwała , chciała dowodu na to,że 
łączy ich coś więcej i dostała go . Wplotła palce w jego włosy i pocałowała delikatnie skroń.
-Ufam Ci Tony , mam tylko Ciebie.
Wyszeptała czując jak gładzi jej włosy .

2 komentarze:

  1. Albo ja się zrobiłam nadwrażliwa, albo świetnie przekazujesz emocje :D ale coś mi się wydaje, że to chyba jednak Twoja zasługa :P
    zawsze w jakiś sposób podziwiałam Pepper - ile ta kobieta jest w stanie znieść, to po prostu niesamowite. mam nadzieję, że jej się to opłaci i że przynajmniej czasami Tony wynagrodzi jej wszystkie trudy życia obok niego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inaczej ona sobie strzeli w łeb bo ją to przerośnie .Ale wole twoje przepuszczenia ;)

      Usuń