środa, 30 stycznia 2013

2. Cold hearted man.

AC/DC Cold hearted man.

"Cold hearted man . One time lover heart in his hand .Cold hearted man . And you can't trust nothing you don't understand . Col hearted man."

Tony.



Obudził się w garażu . Zabytkowy Mercedes z 58' okazał się całkiem wygodnym wyrkiem , no może trochę bolała go dupa. Usiadł i ziewną
senie . Dłonią zjechał po twarzy i podbródku , dawno musiał wziąć rozwód z maszynką bo zarost wymkną się poważnie z pod kontroli.
Zaryzykował i spojrzał w lustro. 
-Hoł hoł hoł ! Merry Christmas !
Krzykną zadowolony .Było gorzej niż sądził jednak pojawił się promyk nadziei , pod siedzeniem znalazł niedopitą butelkę whisky . 
Nie pozwoliłby żeby jakiś alkohol się zmarnował. Wyciągnął zębami korek jak rasowy żul i wypił do końca. Poczuł ,że jego język zesztywniał . 
Jakby się zastanowić to są od tego gorsze rzeczy ale to wyjątkowo uciążliwe dla kogoś kto dużo gada.Nawet sam ze sobą.
Przymkną na chwilę oczy . Ogłuszył go huk opadających powiek . Cholera albo miał oczy z tytanu albo kaca jak pół NY . A co tam cały ...
Otworzył drzwi . Najpierw wypadły puste butelki a zaraz za nimi on. Nie wiedzieć czemu jego nogi się popsuły . Przywalił nosem w betonową
posadzkę i cicho jękną . Po chwili jękną jeszcze głośniej bo gdy tylko usiłował się podnieść drzwi od samochodu walnęły go w tył
głowy . Co za niefart. Usiadł na tyłku i wpatrywał się przez chwile w swoje odnóża .
-hm.. jak się chodziło ?
Zagadka roku , co zrobić żeby te dwie kończyny zechciały wziąć na siebie cały jego ciężar i pójść w stronę kibla ? 
-Idziemy ! 
Krzykną zadowolony jakby odkrył złoża uranu . Nic żadnej reakcji . Podrapał się po głowie i przychylił ją nieco w bok ciągle coś mrucząc
pod nosem.
-Powstańcie !
Kolejne zaklęcie okazało się klapą . Zrozumiał ,że jest skazany na zostanie ślimakiem . Przez chwile myślał jakim to mega seksownym 
ślimakiem by był ale doczołgał się w końcu do fotela i porzucił tą filozoficzną myśl. Jego ręce trochę ratowały całą sytuację , złapał
za tapicerkę i wpełzł na mebel. Wziął z biurka resztki kawy i wypił do końca.
-Jarviszs..
Wybełkotał jak dziecko z przedszkola bo tylko gdy otworzył znowu usta język wypadł na wierzch i nie chciał wrócić do środka.
/Słucham Panie Stark ?/
-Mamy szerpień szy wrzeszeń ?
/Aktualizuję datę , obecna data trzynasty września /
-Soś takiego..
Powiedział zdziwiony próbując uporać się z językiem.
/Prawie od miesiąca nie wychodzi Pan z domu/
-Przeciesz wiem.
Wypluł do kubka fusy które przez nieuwagę połkną.
/Ma Pan 4698 wiadomości i dwa razy tyle nie odebranych połączeń , czy mam je teraz odtworzyć ?/
-So ? Skasuj fszystkie .
/Tak jest sir/
Rozejrzał się po pracowni , wszędzie pełno gratów i nic przydatnego co posłużyło by mu jako stelarzyk. Właściwie ile to już dni nie odzywał
się z Pepper? Tydzień , dwa? Co prawda ,rzadko się zdarzało ,żeby Tony Stark miał wyrzuty sumienia , właściwie jakby podsumować całe
jego życie to było to dokładnie dwa razy i co dziwne zawsze w jakiś sposób dotyczyło Pepper. Teraz poczuł,znowu to nie przyjemne uczucie.
Chociaż ostrzegał ją ! Mówił ,że niedługo zrobi coś czego nie zrozumie. Cholera musiał ją od siebie odepchnąć i w dodatku udawać ,że
to nic dla niego nie znaczyło. Z tej właśnie okazji zapijał się co wieczór. Tłumaczenie ,że tak było trzeba niczego nie zmieniało.
Odrzucał od siebie myśl ,że niedługo będzie jej musiał wszystko wyjaśnić i w dodatku stąd wyjść.Ale do cholery kochał ją i nie mógł jej narażać.
No bo chyba na tym polega miłość ? Gdy się kogoś kocha chce się go chronić a to był jego sposób ,żeby ją chronić. Udawać ,że się nic 
nie stało ,że to tylko romans i ,że to wszystko co mówił to wina chwilowego zauroczenia. Siedział tak jeszcze dobre pół godziny starając się 
nie myśleć i z zaskoczeniem stwierdził ,że jego język postanowił wrócić do jamy ustnej.
-Dobra Jarvis obudź się pora popracować ! Wygeneruj mi trójwymiarowy obracany model Mark XLVII.
/Tak jest sir./
Po chwili patrzył na trójwymiarowy model swojej najnowszej zbroi .Gdyby Ci od Nobla wiedzieli na jakim kacu codziennie pracował wręczyli
by mu tą statuetkę z ucałowaniem ręki.
-Dobra jak tam elementy nośne ?
/Sprawdzam , w pełni sprawne sir/
-Repulsory ?
/Działają/

-Zaktualizowałeś oprogramowanie ?

/Tak jak pan prosił , zrobiłem to jeszcze wczoraj/
-Czyli czas na fazę testów .
/Sir , nie jestem pewien czy powinien Pan to testować na sobie/
Nie przesadzaj , wiesz ,że nie mam ani ochoty ani czasu ,żeby szukać ochotników . Ja gram solo. Więc nie gadaj tylko odpalaj. Zobaczymy
co potrafi.
-Taj jest Panie Stark/
Staną po drugiej stronie pracowni na wyznaczonym przez siebie miejscu. Spojrzał na zbroję która stała na przeciwko po drugiej stronie garażu.
I włożył w ucho nadajnik nad którym ostatnio pracował. Przymkną oczy i poczuł jak poszczególne elementy zbroi same się na nim zamykają.
Po chwili był cały w kostiumie.
/Gratuluję ! Stworzył Pan nowy typ zbroi , reaktor zaakceptował zmodyfikowany rdzeń , rozpocznę procedury diagnostyczne./
Zaśmiał się metalicznym głosem Iron Man'a . 
-Teraz jesteśmy gotowi do walki.




wtorek, 8 stycznia 2013

1.Personal Jesus


Depeche Mode Personal Jesus 

"You own personal Jesus , someone to hear your prayers , someone who cares ,you own personal Jesus , someone to hear your prayers , someone who's there "

 Pepper. 

To nie był z pewnością dobry dzień dla słynnej Panny Potts. Nie dość ,że prawie całą noc spędziła zakopana po uszy w papierach to właśnie gdy usiłowała zasnąć ktoś 
bezwzględnie zaczął dobijać się do jej drzwi , normalnie by to zignorowała , ale poznała to charakterystyczne tłuczenie . Zrezygnowana wstała i narzuciła na siebie szlafrok
podążając za coraz silniejszym łomotaniem i rozbrajającym śmiechem dochodzącym zza drzwi .
-Kto tam ?
Zadała bezsensowne pytanie ,żeby zająć czymś czas między otwieraniem piątego z kolei zamka .
-Twój osobisty Jezus !No wiesz toś kto zawsze Cię wysłucha !
Kolejna fala śmiechu przemieszana z nieudaną próbą zaśpiewania piosenki Depeche Mode upewniła ją tylko co do tego kto stoi za drzwiami.
Gdy je nareszcie otworzyła do jej mieszkania wpadł nachlany w każdym możliwym znaczeniu tego słowa Stark.
-Ta ta ra ra ! Witaj Pep !
Rzucił radośnie i podniósł się z podłogi .
-Wiesz co , zastanawia mnie jak ty to robisz ,że zawsze trafiasz do mnie a nie do siebie. Z resztą nie ważne.
To nie był dobry dzień dla niej ale z pewnością to była kolejna udana impreza dla Tony'ego.
Bez słowa złapała jego umięśnione ramie i zarzuciła sobie na szyję , w końcu słynny geniusz , bilioner, playboy i filantrop nie był w stanie ustać samodzielnie na nogach .
Posadziła go na swojej ulubionej kanapie i westchnęła ze zmęczenia . Tony był dobrze zbudowanym facetem a ona przy nim wydawała się
wręcz filigranowa , więc sporo wysiłku kosztowało ją przejście kilku metrów z geniuszem na szyi .
Złapała oddech i spojrzała w jego bardzo brązowe tęczówki które teraz radośnie błyszczały co było najprawdopodobniej spowodowane 
promilami w organizmie.
-Czy mówiłem Ci że jesteś moją ulubioną osobistą sekretarką  ?
Zapytał z zadziornym uśmiechem i wygodnie rozłożył się na jej biednej sofie która przeżyła niejedną taka wizytę . Spojrzała na niego dość obojętnym wzrokiem i delikatnie 
uniosła kącik swych blado-różowych ust w uśmiechu.
-Bo jedyną .
Pochyliła się by przykryć go kocem lecz wtedy on złapał delikatnie a jednocześnie stanowczo jej kark i lekko podniósł się na łokciach.
-Kocham Cię , weź się ze mną ożeń czy coś...
Wybełkotał z trudem i wyszczerzył białe zęby w uśmiechu który miał być dodatkiem do tych pseudo oświadczyn.
Przewróciła oczami i okryła go kocem .
-Tak , tak , koniecznie dzisiaj czy to może poczekać do jutra ?
Spytała z ironią w głosie gdy ją puścił .Zerknęła na niego , wyglądał jakby się zastanawiał po chwili jego twarz wykrzywił senny grymas.
-Jutro , dziś muszę się przespać . 
Zaśmiała się pod nosem , gdyby była wredna mogła by go nagrać i wręczyć na jego urodziny płytę z podpisem 'wszystkie pijackie wyznania
Anthonego E.Starka' ale z drugiej strony i tak by się tym nie przejął .
-Potrzebujesz czegoś jeszcze ?
Tony zamruczał sennie i machnął ręką co oznaczało nie . Po chwili przewrócił się na bok tuląc poduszkę .
Patrzyła jeszcze przez chwile jak śpi , z zamyślenia wyrwało ją jego głośne chrapnięcie . Wróciła
do swojego pokoju i położyła się do łóżka.
Przypomniało się jej jak przyszedł do niej pierwszy raz . Jak zwykle upity i na dodatek poobijany po zamieszkach w centrum. Tony
znieczulał alkoholem każdy kłopot i świętował nim każde zwycięstwo . Widziała ,że od dłuższego czasu ma z tym kłopoty. Z resztą nie
tylko z tym . Od kilku tygodni coś go dręczyło ,coś sprawiało ,że wydawał się jej nieobecny bardziej niż zwykle . Spychało jego 
myśli w stronę pracy , bywały dni ,że nie wychodził z pracowni i nie wpuszczał do niej nikogo . Starała się delikatnie zbadać sprawę 
ale jest to trudne gdy ma się do czynienia z piekielnie inteligentnym geniuszem.Na szczęście jutro jest niedziela , jedyny wolny
dzień od pracy może uda się jej z nim porozmawiać.
* * *
Obudził ją jakiś podejrzany szelest . Zawsze sypiała czujnie , bynajmniej od kiedy zaczęła pracę w Stark Industry a było to już ohoho
i jeszcze trochę temu . Usiadła na łóżku i zobaczyła Starka z wyraźnie zadowolonego który popijał nieokreślony płyn.
-Znowu wypieprzyłaś mnie na kanapę ? Musiałem być bardzo nie delikatny jak zwykle.
Błysną rzędem białych zębów i upił kolejny łyk czegoś co pachniało kawą.Położyła się z powrotem i przykryła kołdrą.
-Tyle razy tu byłeś ,że przynajmniej nauczyłeś się obsługiwać expres.
Warknęła spod kołdry gdy nagle poczuła ugięcie się materaca , odsłoniła twarz i zobaczyła tuż przed oczami jego reaktor.
Była dopiero szósta rano , niedziela a ona już nie spała przez cholernego Starka.
-Mógłbyś mi nie świecić tym po oczach ?
Tony się odsunął i spojrzał na nią z rozbawieniem .
-Panno Potts , ironia to moja specjalność , czy nie włazi mi Pani w kompetencje ?
-A czy Pan nie narusza zbyt mojej przestrzeni osobistej ?
Młody geniusz upił kolejny łyk czegoś co pachniało jak kawa ale wyglądało jak trawa zmiksowana z ziemią i przyprawiało o ją o mdłości.
-Tak sobie myślałem -zaczął- ,że chyba jesteśmy przyjaciółmi . 
Zerknęła na niego i przyłożyła dłoń do jego czoła , ku jej zaskoczeniu nie miał gorączki.
-Skąd ty znasz to słowo ?
-Jarvis mi wyjaśnił .
Wyszczerzył zęby i kontynuował zmieniając ton na poważniejszy co wydało się jej podejrzane.
-Więc , myślę a właściwie to jestem pewien bo tylko Tobie ufam. To powinnaś wiedzieć.
Usiadła opierając się na poduszkach , Stark miał niebywałą umiejętność wprowadzania ją w stan przedzawałowy .
-Powiesz wreszcie ?
-Pracuję nad czymś . Czymś dużo lepszym od ostatniej zbroi i czymś dużo lepszym od wszystkich zbroi razem. Po Nowym Yorku zbyt wiele
się zmieniło , sama wiesz..
Spojrzał na nią z taką czułością ,że słowa utkwiły jej w gardle i zamiast odpowiedzieć przytaknęła jego uwadze. Miał rację wszystko się 
zmieniło . Nie wiedziała tylko jak jest między nimi . Kochała go , nie tak jak przyjaciela , jak faceta . A on kochał ją . To było 
pewne ale czy to już związek ? Czy tylko jakiś układ.. tego nie wiedziała.
-Chodzi mi o to , że wkrótce stanę się coś czego nie zrozumiesz na początku ale musisz mi ufać Pep , musisz mi cholernie ufać.
Poczuła jak jego silne dłonie łapią jej drobne palce.
-Bo do cholery jesteś jedyną osobą bez której nie mogę żyć.
Ich spojrzenie się z krzyżowały , puściła jego dłonie i rzuciła mu się na szyję . Takiego wyznania oczekiwała , chciała dowodu na to,że 
łączy ich coś więcej i dostała go . Wplotła palce w jego włosy i pocałowała delikatnie skroń.
-Ufam Ci Tony , mam tylko Ciebie.
Wyszeptała czując jak gładzi jej włosy .